sobota, 24 kwietnia 2010

I kolejne :D

Tylko sie nie śmiejcie ani nic, ok?

16:03, piątek, poczekalnia przed gabinetem psychologa
Co się ze mną dzieje?! Nie, no naprawdę. Dlaczego akurat JA muszę być takim dzi-
wadłem??? Przecież moje rodzeństwo jest całkiem normalne, już nie wspominając o moich rodzicach. Chociaż… może nie są tak do końca normalni skoro mnie tu zacią- gnęli. No bo jacy NORMALNI rodzice zabierają swoje 12 letnie dziecko do psycho- loga? No…, ale z drugiej strony jakie NORMALNE 12 letnie dziecko tego psychologa potrzebuje??? Eee… muszę jeszcze raz się nad tym POWAŻNIE zastanowić. Ups, właśnie jakaś zapłakana pani wybiegła z gabinetu psychologa i teraz chyba nasza kolej. A tak właściwie, to ciekawie się ta wizyta zapowiada. Mam nadzieję, że nie poryczę się tam jak ta pani, bo byłby to SZCZYT UPOKORZENIA!!!

18:20, nadal piątek, nasze mieszkanie, mój pokój
No cóż, dzisiejszą wizytę można opisać dwoma określeniami: totalna katastrofa i szczyt upokorzenia. OCZYWIŚCIE, że się poryczałam i OCZYWIŚCIE, że ta laska nie powiedziała mi nic więcej, poza tym, co już sama wiem. ,, Nie przekonasz do siebie dziewczyn, jeśli będziesz zawsze gdzieś z tyłu” albo ,, to wszystko to twoja wina” bla, bla, bla. No wiecie o co mi chodzi, takie POZYTYWNE myślenie. Więc chyba nic w tym dziwnego, że w pewnym momencie już tego nie wytrzymałam i po prostu wybuchnęłam... śmiechem. Tak, tak wiem, że nie jest to zachowanie godne osoby dojrzałej, ale możecie sobie wyobrazić minę pani Belg (bo tak się nazywa)
kiedy praktycznie krztusząc się ze śmiechu zapytałam, czy po to tutaj przyszliśmy, żebym musiała wysłuchiwać to, co sama już doskonale wiem i, czy moglibyśmy już iść. Przysięgam, że stała się czerwona jak bluzka, którą miała na sobie i, że oświad- czyła głosem, w którym było zdecydowanie mniej pewności siebie niż gdy skarżyła się na moje wady, że miło iż zdaje sobie z tego sprawę i, że teraz możemy przejść do tego jak ten problem rozwiązać. No więc tak, poryczałam się, ale ZE ŚMIECHU!!! Naprawdę, tak mnie to rozbawiło, że jeszcze teraz mam taki doskonały humor, że mama i tata już kilkakrotnie pytali się mnie, czy się dobrze czuję. Och, tak mamo i tato, naprawdę dobrze się czuję. I dzięki za wizytę u psychologa, naprawdę było mi trzeba czegoś takiego. Nie, żeby przez całe 2 godziny powiedziała coś sensownego. Nie, nie chodzi wcale o to. Chodzi raczej o to, że słuchanie tych bzdur wprowadziło mnie w takie doskonałe samopoczucie.

21:00, wciąż piątek, mój pokój

Ale nudno... resztki dobrego humoru, wywołanego psychologicznymi zdolnościami pani Belg (lub ich brakiem), już dawno mnie opuściły, a ja nie mam co ze sobą zrobić. Zaglądałam już do programu, ale tam nic nie ma. Nie mam nawet żadnej ciekawej (nie ciekawej właściwie też nie) książki do poczytania, ani nawet żadnej głupiej gazetki. Pomyślałam więc, że może znowu zajrzę do swojego pamiętnika. Albo może zobaczę, czy jest ktoś dostępny na GG. Na razie nie ma nikogo... Poczekam może chwilę...

23:55,(jeszcze) piątek, mój pokój Okay... Czekam tu od prawie 3 godzin i jeszcze nikt nie był dostępny, ani przez seku- ndę. Zaczynam rozważać opcję, pójścia spać, a (wierzcie mi) ja nie chodzę spać o tej porze, nawet w zwykłe dni tygodnia, a co dopiero w piątek. Ale jak tak dalej pójdzie to chyba usnę z głową na laptopie, tak się nudzę. No dobra, poczekam jeszcze chwilę, ale (słowo daję) jeśli do ,,godziny zero’’ nikt się nie odezwie idę spać.

To be continued ........... xDD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz