sobota, 24 kwietnia 2010

Moje opowiadanie :D

Moje kolejne opowiadanie :D Plose o szczere komentarze :D

Rozdział I: Ucieczka .
- Nienawidzę Cię!
- Tak? To może jak weźmiemy rozwód, wreszcie nie będę musiał tego słuchać!-
krzyczał ojciec Julii do swojej żony. Rodzice 12- letniej dziewczynki przechodzili trudny okres, w związku z czym bardzo często się kłócili.
Julia za każdym razem słysząc to płakała i nie rozumiała czemu to robią.
Tak byłoby i tym razem, gdyby nie to, że właśnie w tej chwili do jej pokoju wszedł Daniel, brat Julii.
- Co tak płaczesz, hm?- zapytał niezbyt przyjemnym tonem.
- Słyszysz? Znowu się kłócą – odparła cicho Julka, tak jakby w ogóle nie słyszała jakim tonem jej brat się do niej zwraca. Bo tak właściwie było, Julka przyzwyczaiła się już do tego, tak samo jak do faktu, że Daniel odnosi się do niej z wyższością, ponieważ jest od niej o 4 lata starszy.
- No i co z tego? O boże, jaka ty jesteś głupia. Siedzisz tu i płaczesz jak jakaś idiotka kiedy oni kłócą się przy byle okazji!
- No i co z tego, że oni kłócą się przy byle okazji? Czy to znaczy, że nie mogę się martwić?!- zapytała ciut ostrzej Julia.
- J U Ż J E S T E Ś U M A M Y !!! Jakim to tonem mówi się do starszych?!
Mamo!- zwrócił się do mamy- Bo Julka mnie przezywa i jest dla mnie nie miła!
- Julka masz szlaban do odwołania!- odkrzyknęła mama z kuchni. Julka nie spierała się specjalnie z mamą, ponieważ do tego również już przywykła.
Zabrała tylko swoje książki (uczyła się do testu z przyrody) oraz bez słowa wyszła. Uznała, że lepiej będzie pouczyć się w jakimś spokojniejszym miejscu, np. u Agi, niż tutaj. Gdy nagle rozległ się krzyk z sąsiedniego pokoju:
- Julka, jestem głodna!!!- i do pokoju weszła Kristen, młodsza siostra Julii.
- To poproś Daniela, żeby ci coś zrobił- odpowiedziała spokojnie Julka.
- Ale Daniel nie chce mi nic zrobić!- Kristen nadal krzyczała, mimo, że stała już obok Julki. Julka nic więcej nie powiedziała, tylko głośno westchnęła i zabrała się do robienia obiadu. Do tego również się już przyzwyczaiła, u niej w domu nie było łatwo. Ponieważ rodzice brali rozwód, cały dom był na głowie Julki.
Gotowanie, sprzątanie, zajmowanie się swoją 5- letnią siostrą, Kristen, dosłownie wszystko. Julka nie narzekała, ponieważ nie wiedziała jak wygląda sytuacja w innych domach. W szkole nie utrzymywała z nikim bliższych relacji. Trzymała się na uboczu, a niektórzy uważali ją nawet za dziwadło. Nie miała żadnych przyjaciół z którymi mogłaby porozmawiać
o tym co dzieje się w domu.
Ponieważ był już wieczór, a Julia była zmęczona i chciała iść już spać, postanowiła więc położyć spać Kristen.
- Dobranoc Kristen, słodkich snów…- zanuciła Julia gdy kładła Kristen spać.
- Dobranoc- odpowiedziała Kristen sennym głosikiem, jednocześnie przymykając powieki. Julia pocałowała ją w czoło i zgasiła światło.
Kiedy szła do swojego pokoju usłyszała jak w kuchni mama rozmawia z kimś cicho przez telefon.
- Tak… No… Kiedy?... Naprawdę mogę?.. Tak to tylko kilka nocy…
Och to cudownie… Tak… Jutro przyjadę... No… To do zobaczenie...
No cześć…- Julię zaniepokoiła trochę ta rozmowa, ale była zbyt zmęczona, żeby zastanawiać się o czym mama rozmawiała oraz co ważniejsze z kim.
Nazajutrz rano, kiedy Julia się obudziła, było jeszcze ciemno, ale stwierdziła, że lepiej będzie zabrać się już do śniadania, zanim Kristen się obudzi.
I kiedy tak szła do kuchni zobaczyła, że w dużym pokoju świeci się światło.
Postanowiła sprawdzić kto o tej porze może coś robić w dużym pokoju.
Okazało się, że to mama, pakowała coś do torby, to jeszcze bardziej zaniepokoiło Julię, ponieważ przypomniała jej się wczorajsza rozmowa mamy przez telefon.
- Mamo? Co ty tu robisz o tej porze? Po co ci ta torba?- Julia stawała się coraz bardziej przerażona.
- Julka, musisz spróbować zrozumieć, że pewne sprawy same się nie rozwiążą
- Mamo, O C Z Y M T Y M Ó W I S Z ?!- jeszcze chwila i Julia czuła, że zacznie płakać, a ona nigdy nie płakała przy rodzicach, ani przy nikim innym
- Mówię o tym, że ja i twój tata nie potrafimy już być ze sobą, Julio
- mama starała się ukryć przed Julkom to jak bardzo to przeżywa, ale mimo wszystko Julka zaczynała powoli zauważać w jej oczach łzy
- Mamo nie odchodź …- Julka nie panowała już nad swoim ciałem, po jej policzkach łzy spływały strumyczkami.
- Julcio, kochanie, nie płacz…- mama wyciągnęła ręce do Julii, żeby ją przytulić ale ta je odepchnęła
- Julio…
- Nie!!! Czemu mi to robisz?! Dlaczego?!- Coś w niej wreszcie pęknęło, Julia była już równie przerażona i rozhisteryzowana, co wściekła.
- Ależ Julcio…
- Nie!!! Czy ty sobie, choć w najmniejszym stopniu wyobrażasz jak mi ciężko, teraz kiedy jeszcze tu jesteś, a co dopiero, jak już cię nie będzie!!!
Piorę, sprzątam, gotuję, zajmuję się Kristen, robię zakupy… Przecież to jeszcze tylko i wyłącznie dzięki mnie ten paranormalny dom się trzyma!!!-
Julia krzyczała bardzo głośno i, pierwszy raz odkąd się to wszystko zaczęło, poczuła ulgę… Tak, to była ulga, ogromna ulga… choć to bardzo nieprawdopodobne Julia czuła ogromną ulgę, gdy tak mogła wreszcie powiedzieć co myśli, to… tego nawet nie dało się opisać. Mama nic nie powiedziała, patrzyła tylko smutno na Julię, stojąc w głębokim szoku i nie mogąc się ruszyć. Tak, mama była w ogromnym szoku, nie spodziewała się tego po niej. W końcu odważyła się odezwać
- Ależ Juleczko…
- Nie!!!- Julia krzyknęła, przerywając mamie w połowie słowa.
- Nie!!! Mam tego dość!!! Słyszysz?! Mam dość!!! Mam dość tego wszystkiego!!! Mam dość tego, tego prania, gotowania, słyszysz?!
Mam dość bycia MAMĄ Kristen!!! Tak, mamą, ponieważ Kristen ma taką cudowną mamę, że to JA muszę wszystkiego pilnować!!!- Julia widziała, że jej słowa ranią mamę, ale mimo wszystko nie przestawała, nigdy nie czuła się tak wspaniale. Nie dlatego, że raniła mamę, oczywiście. Czuła się tak dlatego, że wreszcie mogła powiedzieć co myśli, wreszcie, od tak dawna mogła wyrazić swoje zdanie. Mimo, że Julia czuła się tak wspaniale, czuła jednocześnie, że nie wytrzyma w tym miejscu ani chwili dłużej. Spojrzała w końcu na mamę, po jej policzkach spływały łzy, ręce się trzęsły, a w oczach malował się ból i przerażenie. Julia nie była z siebie dumna, ale jednocześnie czuła się cudownie.
- Julio, ja niewiedziałam, że ty to tak przeżywasz…
- Doprawdy?!- Julka znowu przerwała mamie, chciała to jak najszybciej zakończyć- Naprawdę nie wiedziałaś?!- zmieniła ton na sarkastyczny
-Albo może raczej nie widziałaś?!
- Ale czego nie…
- Czego?!- Julka powoli traciła cierpliwość- Czego?! Czy ty naprawdę jesteś, aż tak ślepa, czy tylko udajesz?! Nie wiesz czego?! To ja ci powiem czego!!! Nie widziałaś jak płaczę, kiedy się kłóciliście?! Nie widziałaś strachu w moich oczach, kiedy znajdowaliście się z tatą w jednym pomieszczeniu?!
- Julio, to nie tak…
- Nie tak?! To może powiesz mi jak?! O boże, wiesz co mam tego wszystkiego dość, nie wytrzymam w tym miejscu ani minuty dłużej!!!- to mówiąc wybiegła z kuchni do swojego pokoju. Wyciągnęła z szafki torbę i zaczęła do niej pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Kiedy się już spakowała( a zajęło jej to tylko kilka sekund ) wzięła kurtkę i wybiegła z pokoju. Minęła kuchnię, nawet nie oglądając się za siebie. Otworzyła drzwi i zbiegła ze schodów, zostawiając je otwarte na oścież. Przez łzy nie widziała za bardzo, co robi. Zaczęła biec, nie wiedząc właściwie gdzie i po co. Nagle zorientowała się, że jest ciemno.
Wyczerpana biegiem i przeżyciami wcześniej nie zwracała na to zbytniej uwagi, ale teraz trochę się przestraszyła. Trwało to jednak tylko sekundę lub dwie, bo po chwili przypomniała sobie, że nie ma już po co żyć ani gdzie wracać.
Zanim nie zobaczyła, że jest już noc i się nie zatrzymała, nie wiedziała że jest tak zmęczona. Najpierw poczuła ziemię pod kolanami, a później pod policzkiem. Chwilę później odpłynęła w niebyt.
Obudził ją dźwięk przejeżdżającego nieopodal samochodu. Zdziwiło ją to, gdyż nie mieszkała w mieście. Powoli jednak zaczęły do niej wracać urywki wspomnień, by wreszcie złączyć się w jej głowie w jedną logiczną całość.
Wstała, raptownie przytomniejąc. Dopiero teraz mogła w pełni zobaczyć gdzie się znajduje i zauważyła, że nie zna wcale tego miejsca. Zastanowiła się czy nie powinna czuć strachu- w końcu znajdowała się w mieście, w jakimś zaułku, którego wcale nie znała, a w dodatku, jakby tego było mało uciekła z domu i była tam zupełnie sama. Nic nie czuła. No, może nic poza tą dziwną wczorajszą niechęcią do życia. Chociaż, nie, dzisiaj pojawił się jeszcze dodatkowo ból. Ból, którego Julia nie znała. Oczywiście wcześniej, kiedy jeszcze znosiła humorki swoich rodziców, również nieraz czuła ból, ale był to ból znacznie mniejszy i zupełnie inny. W momencie gdy Julia zorientowała się, że czuje ból, gorzko tego pożałowała. Rozlał się on bowiem po całym jej ciele z taką siłą, że ponownie bezwładna opadła na ziemię, kuląc się i krzycząc. Nie wie właściwie ile tak leżała. Może tylko kilka sekund, może kilka minut, a może nawet kilka godzin, gdy nagle usłyszała jak jakiś samochód zatrzymał się w tej uliczce i ktoś z niego wysiadł.
-Ej! Wszystko w porządku?!- zawołał ktoś basem, z końca uliczki.
- Usłyszałem jakiś krzyk, więc się zatrzymałem- ciągnął, powoli się do niej zbliżając-a potem zobaczyłem ciebie- dodał, uważnie się Julii przyglądając. Chyba oczekiwał od niej jakiejś reakcji. Jej ogłupiały z bólu mózg kojarzył teraz wszystko wyjątkowo wolno. Spróbowała wstać, ale nie było to łatwe zważając na to, że ból wciąż promieniował w każdym najdrobniejszym kawałeczku jej ciała. Starała się, by nie rozsadził jej na pół. Gdy już wstała, mogła się uważniej przyjrzeć mężczyźnie. Miał ok. 14 lat śniadą karnację i był wysoki, a idealnie proste, kruczoczarne włosy sięgały mu do ramion. Gdyby Julia była teraz sobą, na pewno od razu by się zakochała, ale i tak mimo, że jej mózg odbierał wszystko jak przez mgłę, postanowił dopuścić do jej świadomości informację o wyjątkowej urodzie tego chłopca. I jeszcze ten głos! Chłopak mówił basem, a jednocześnie miał głos słodki jak miód i miękki jak puch. Wpatrywała się w niego jak zaczarowana, zapominając o wszystkich swoich problemach i o bólu, który jeszcze parę sekund temu nawiedzał całe jej ciało. Widząc gwałtowną zmianę nastroju dziewczyny, chłopak postanowił ponownie się odezwać.
- Nazywam się Taylor- powiedział, wyciągając rękę w jej stronę. Jego głos sprowadził ją niestety nieco na ziemię, odciągając uwagę od jego cudownej twarzy. Niestety, ponieważ gdy wróciła na ziemię, jednoczenie wrócił też ból.
Julia zacisnęła zęby i postanowiła wziąć się w garść.
- A ja Julia- odpowiedziała, przez zęby, nieco zniekształconym głosem, podając mu rękę. Uścisnęli sobie dłonie i Taylor pomógł jej wstać. Był bardzo silny i jednocześnie taki delikatny. Jego skóra miała bardzo gładką fakturę. Jego oczy były czarne, a Julia poczuła się jakby właśnie wpadała w czarną dziurę, kiedy po raz pierwszy w nie spojrzała. Nie mogła od nich oderwać wzroku. Po chwili jednak chłopak na chwilę odwrócił wzrok i Julia, ciesząc się chwilową wolnością, zaczęła udawała, że koncentruje się na wstawaniu.
- A tak w ogóle, to co się stało?- zapytał, uważnie się jej przyglądając. Teraz dostrzegła w jego oczach troskę, wymieszaną z ciekawością i jeszcze coś… coś, czego Julia nie potrafiła teraz zidentyfikować. Zacisnęła mocno usta, tak, że stały się jedną płaską linię. Co właściwie mam mu powiedzieć?, myślała zdenerwowana, próbując gorączkowo wymyślić jakąś dobrą wymówkę. Przecież nie powiem mu prawdy.
- Nic takiego- skłamała szybko, starając się powstrzymać drżenie głosu.
- To z pewnością nie było nic takiego- powiedział ze stanowczością i niedowierzaniem w głosie- ten krzyk… nigdy nie słyszałem czegoś równie przerażającego. To znaczy, nigdy ni słyszałem, żeby ktoś tak cierpiał…- urwał widząc, że oczy Julii zaczynają wypełniać się łzami. Znów spojrzał na nią z troską, zastanawiając się jednocześnie jak ją pocieszyć. Nie zorientował się, że ona jest od niego o 2 lata młodsza. Julia wyglądała bardzo dojrzale jak na swój wiek. Gdy się na nią patrzyło, miało się wrażenie, że jest w wieku Taylora. To nie znaczy, że była jakoś specjalnie wysoka. W gruncie rzeczy była bardzo drobna. A jej wzrost? Miała ok. 155cm. Jednakże jej twarz i ciało, nie pozostawiały wiele do życzenia. Taylorowi przypomniał się wtedy pewien aforyzm. Jak to było? Ach tak, ,,Małe jest piękne.”. A Julia z pewnością była bardzo piękna. Nie ulegało wątpliwości, że chłopak to zauważył, jednakże nie miał teraz czasu na rozwodzenie się nad jej urodą, ponieważ Julia zanosiła się tak donośnym, pełnym rozpaczy i bólu szlochem, że mogłaby obudzić i sprowadzić tam pół miasta, a na coś takiego, zdaniem Taylora, nie mogli sobie pozwolić. Starał się ją uspokoić, ale szybko zdał sobie sprawę, że to na nic. Więc, zanim zdążył się zorientować, co właściwie robi, zaczął ją przytulać. Tulił ją mocno i długo, a czas dla nich jakby się zatrzymał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz